Coronawirus zmusił wielu z nas do pracy zdalnej. Opuściliśmy nasze wygodne biurka w biurze i przenieśliśmy się do domu, gdzie niestety warunki pracy nie dla każdego są idealne. Kuchnia (często) stała się biurem, a brak wygodnego krzesła zmusza nas do przyjmowania najróżniejszych pozycji by było choć trochę wygodnie 🙂
Kilka pierwszych dni HO (home office) było fajne ale po pewnym czasie tu ciągnąć tam boleć itd.
Zapewne wielu z nas przyjęła porcję wiedzy dotyczącej higieny pracy. Jak siedzieć, jak ustawić krzesło, jak ustawić monitor, jak trzymać nogi, jak ustawić ręce itd. itd Wszystko pięknie tylko jak to wdrożyć w domu?. Najprawdopodobniej bez dodatkowych nakładów finansowych i/lub bez solidnego przemeblowania po prostu się nie da 🙁
Po kilku godzinach przed komputerem zaczynamy się garbić. Mięśnie człowieka ewolucyjnie przystosowane do ruchu, podczas statycznych pozycji szybko się męczą i zaczynamy się garbić. Plecy w odcinku piersiowym usztywniają się pogłębiając kifozę, a głowa wysuwa się w przód w kierunku monitora.
Potylica zaczyna pobolewać – mięśnie podpotyliczne są bardzo małe, a ich zadaniem jest odchylenie czaszki w tył i umożliwienie spoglądanie w górę. Siedząc przed komputerem są one w stałym napięciu zwłaszcza gdy pochylamy sie i wysuwamy głowę w przód.
Kark sztywnieje – mięśnie czworoboczne grzbietu (potocznie kaptury) są duże i silne. Łączą kręgosłup piersiowy, barki i głowę zawiadując całą tą okolicą. Wszystko świetnie kiedy ten układ jest w ruchu, ale siedząc godzinami mięśnie te po pierwsze są nieustannie rozciągane poprzez pochylanie się do przodu i wysuwanie w tym samym kierunku głowy. Przez co zaczynają się buntować i napinają się patologicznie by ograniczyć ciągłe rozciąganie. Zapobiega to elongacji mięśni ale powoduje tez nieprzyjemne uczucie spinania się. Ruchy szyi robią się nieprzyjemne a przy dotyku wyraźnie czuć napięcie. Dodatkowo stres w trakcie pracy odruchowo sprawia, że “chowamy głowę w barkach” i napinamy czworoboczne jeszcze bardziej.
Szyja ciągnie z przodu i boli głowa (czoło i skronie) – mięśnie mostkowo-obojczykowo-sutkowe ulegają skróceniu i wzrasta ich napięcie. Powoduje to powstanie punktów spustowych, których to obecność często daje bóle promieniujące właśnie do czoła i skroni.
Zaciskamy zęby w reakcji na napięcie nerwowe tym samym przebodźcowując mięśnie żwacze i skroniowe. I tu znów pojawia się bol szczęki, głowy itp.
Tragedia można by rzec…
Na szczęście nie jest aż tak żle 🙂 Robienie przerw w pracy po 30-60 min i wykonywanie prostych ćwiczeń takich jak krążenia barków, obwodzenie szyi, rotacje głowy w lewo i prawo oraz chwila rozciągania powinny pomóc. Tylko kto to robi? 🙂 Najczęściej staramy się wytrzymać ile się da bo przecież projekt jest pilny, musze to skończyć itd.
Ćwiczenia jakie powinieneś wykonywać znajdziesz w bazie ćwiczeń.
Jeśli jest już na tyle niefajnie, że ból jest stały lub dokuczliwy na tyle, że sięgasz po leki przeciwbólowe może warto zatrzymać się na chwile i zastanowić czy to rzeczywiście najlepsze rozwiązanie. Zamiast maskować ból lepiej pozbyć się przyczyny.
W tym celu przygotowałem dla Was specjalny zestaw ćwiczeń. Znajdziesz go w moim Fit Sklepie pod nazwą Spięta szyja? Żaden problem.
Program zawiera wideo z proponowanymi przeze mnie technikami automasażu, rozciągania i ćwiczeń opatrzone komentarzem opisującym poprawne wykonanie.
Dodatkowo wpisując kod: SZYJANIEBOLI otrzymasz rabat na zakup.
W razie pytań zapraszam do kontaktu.